Dziwnym trafem dość sporej ilości osób miłość nie kojarzy się zbyt dobrze. Oczywiste jest, dlaczego.
Zastanawia mnie tylko, czemu przekreślana jest każda następna, skoro nie jest (jeszcze) niczemu winna.
Człowiek bardzo dotkliwie pamięta przykre doświadczenia, cierpienie. Natomiast te przyjemne, miłe chwile raczej wybiórczo. Przez to skupiamy się na finishu całej historii, zamiast na jej całej treści.
Kiedy wpadniesz do basenu i mało co się nie utopisz, logiczne jest, że szybko się do niego nie zbliżysz, ale tylko niektórzy trzymają się od niego z daleka resztę życia. Podobnie jest z miłością.