Lato mknie jak szalone.
Ledwo się obejrzałam, a już tyle minęło.
Potwierdza się więc stara szkoła : doceniaj chwile, bo zbyt szybko zmieniają się w wspomnienia.
Seria wyjazdów jest dopiero przede mną, ale i tak czuję się, jakbym ledwo co wróciła z podróży. No i rzeczywiście tak było. Nie było mnie tam, gdzie miałam być. Niefizycznie oczywiście. Wszystkie moje myśli szybowały po przeróżnych krajach spraw i kłopotów, zamiast siedzieć w domu i go porządkować. Nie lubię zostawiać po sobie chaosu. Mimo to tak właśnie wyglądało miejsce, do którego wróciłam.
Liczę na to, że będąc fizycznie po za domem, moje myśli będą tam, gdzie je zostawię i solidnie wykonają swoje obowiązki. Do tego nie da się wynająć sprzątaczki.
Mnóstwo się napatoczyło. Nałogowo robię sobie problem. Myślę jednak, że znalazłam lek, który pomoże mi rzucić to brzydkie przyzwyczajenie.